W procesie wychowania nie zawsze metody oddziaływania bezpośredniego okazują się wystarczające. Trzeba więc odwołać się do metod pośrednich, wykorzystując elementy środowiska lub organizując dane środowisko tak, aby zaistniały sytuacje wychowawcze. Do tych metod zaliczamy: właściwe organizowanie pracy szkoły, przykład i pracę zespołową.
Metoda właściwego organizowania pracy szkoły odnosi się do środowiska szkolnego. Polega ona na wyposażeniu szkoły w pomoce do nauki, zapewnieniu uczniom miejsca do pracy, co nie jest łatwe ze względu na przeludnione klasy szkolne. Stąd też dobra organizacja pracy nie zawsze jest łatwa. W szkołach zawodowych dochodzą zajęcia praktyczne, często w placówkach pozaszkolnych, co zmusza kierownictwo szkoły do zsynchronizowania czasu wolnego uczniów z czasem, jaki może poświęcić im dana placówka. Trzeba przewidzieć czas na dojazdy do placówki i na powrót z niej, aby młodzież nie działała w pośpiechu i nie tłumaczyła nimi swoich spóźnień.
Duże wartości wychowawcze mają różnorodne uroczystości szkolne, jeśli młodzież bierze w nich udział nie tylko w charakterze widza, ale organizatora i wychowanka. W szkołach pielęgniarskich do takich uroczystości należą: czepkowanie, rozdanie dyplomów i inne. Uroczystości dostarczają przeżyć emocjonalnych, wdrażają do tradycji szkoły budzą uczucia patriotyzmu.
Właściwa organizacja pracy w szkole nie ogranicza się tylko do urządzenia i wyposażenia jej, ale obejmuje również organizację pracy z uczniami na lekcjach. Proces dydaktyczny i wychowawczy ściśle wiążą się ze sobą i wadliwa organizacja pracy ucznia na lekcji może powodować trudności wychowawcze. Wiedzą o tym ci, którzy zajmują się wychowaniem własnych lub powierzonych im dzieci. Organizacja pracy ucznia na lekcji powinna być taka, aby pewne prace uczeń mógł wykonywać samodzielnie i to nie tylko prace mechaniczne, ale poznawcze. Organizacja pracy na lekcji powinna w całej rozciągłości uwzględniać procesy poznawcze, pozwalać uczniowi na samodzielne poznawanie pewnych partii materiału nauczania. Dobrze byłoby stworzyć uczniowi takie warunki organizacyjne, aby musiał sam dochodzić do nowych ujęć lub rozwiązań, a nie czekał, aż nauczyciel w odpowiednim czasie poda mu wszystko. W tej sytuacji uczeń występuje jako niedoświadczony badacz nowych zagadnień, a nauczyciel służy mu pomocą. Nauczyciel staje się organizatorem pracy ucznia i inspiratorem jego poczynań. Uczeń pracuje wówczas na lekcji pod kierunkiem doświadczonego nauczyciela, który podsuwa mu nowe pomysły, pomaga i nie dopuszcza do zniechęcenia w pracy. Uczeń sam nie będzie mógł dojść do wielu rozwiązań, ale pod kierunkiem doświadczonego nauczyciela może poznać wiele zjawisk i rozwikłać sporo problemów. Poznane przez ucznia zjawiska mogą być ogólnie znane, ale dla niego będą pierwszymi odkryciami dającymi nie tylko zadowolenie z samodzielnego poznania nowej dziedziny, lecz motywującymi do dalszych poszukiwań. Jest to możliwe do realizacji tylko wtedy, gdy przestawimy się z podawania gotowych do zapamiętania treści na kierowanie procesem nauczania i organizowaniem pracy ucznia. W dobie permanentnego kształcenia i samodzielnego uzupełniania wiedzy przez uczących się taka organizacja procesu nauczania nie jest bez znaczenia.
Metoda przykładu nie jest prosta i łatwa w stosowaniu, jakby się wydawało. Po pierwsze, trzeba mieć pozytywny przykład, a po drugie powinien on być akceptowany przez młodzież. Przykład nieakceptowany przestaje spełniać rolę wychowawczą. Z dziećmi to jeszcze łatwiejsza sprawa, ale z młodzieżą krytycznie ustosunkowaną do wszystkiego niełatwo jest postępować. Dorośli nie zawsze są przykładem dla młodzieży i traktowani są jako osoby krępujące młodzież w jej dążeniach, mniej im pomagające. Byłoby wprost idealnie, gdyby młodzież mogła brać przykład ze swoich rodziców, ale to nie zawsze jest możliwe. Po pierwsze dlatego, że rodzice wychowywali się w innej epoce i innych warunkach niż ich dzieci, a przenoszenie dawnych doświadczeń na zupełnie nowe warunki, może wydawać się co najmniej dziwne. Po drugie, rodzice wychowani w innych warunkach opanowali inny system pojęć, którym się nadal posługują, młodzież natomiast posługuje się innymi pojęciami, przyjętymi przez współczesność. Również współcześnie obowiązują inne zasady i formy zachowania się, nie zawsze odpowiadające dorosłym. Może się np. zdarzyć, że matka będąc młodą dziewczyną nigdy sama nie była w kawiarni i ze zgrozą patrzy, jak jej młoda córka idzie sama do kawiarni i nie widzi nic zdrożnego w takim postępowaniu.
Niezależnie od zmiany epok i warunków, pewne wartości pozostają niezmienione i zachowują swoją trwałość. Należy do nich w pierwszym rzędzie niepodzielność moralności. Nie można być uczciwym w jednych sprawach, a nieuczciwym w innych. Nie można być dla jednych prawdomównym, a dla innych nie, należy zachować jednakową postawę dla wszystkich. Młodzież nie wie jeszcze o tym, że w życiu musi istnieć relatywizm, bo bez niego trudno byłoby egzystować, ale nie za wszelką cenę. Młodzież wymaga od otoczenia prawdomówności nie wiedząc o tym, że dobrze jest mówić prawdę, ale czasami lepiej jej nie mówić. Trzeba wiedzieć, kiedy można ją powiedzieć, a kiedy nie należy tego robić. Jest to szczególnie ważne w działalności pielęgniarki.
Młodzież jest pryncypialna, nie znosi obłudy, fałszu, zakłamania, nie cierpi rozbieżności między głoszonymi zasadami a postępowaniem. Nie znosi dwulicowości i nie aprobuje nikogo, kto głosi szumne hasła, ale sam ich nie przestrzega, kto twierdzi, że nie należy kłamać, ale sam kłamie lub że nie należy się poniżać, ale sam się poniża i płaszczy.
Ważną rolę w ustalaniu przykładu, na którym można się wzorować, jest kompetencja zawodowa. Niekompetentna osoba popełniająca nawet drobne błędy nie będzie autorytetem dla młodzieży. Niekompetentna pielęgniarka nie wzbudza zaufania chorych oddanych jej opiece. W placówkach służby zdrowia pielęgniarka i lekarz są stale obserwowani przez chorych i nawet drobne niedociągnięcia osłabiają w opinii pacjentów ich umiejętności profesjonalne. Chorzy chcą z całym zaufaniem oddać się w ręce lekarza czy pielęgniarki, ale muszą mieć przekonanie o ich kompetencji. Lekarz to nie zielarz, do którego idzie się z wiarą w jego możliwości, ale osoba rzetelnie przygotowana do niesienia skutecznej pomocy chorym.
Również nie jest dobrze, gdy uczeń stwierdzi, że jego nauczyciel nie jest kompetentny i nie może sobie poradzić nawet z prostymi sprawami. Uczeń traci zaufanie, bo nie wie, czy podane mu informacje są prawdziwe, czy fałszywe. Jeśli stwierdzi, że inni nauczyciele również są niekompetentni, wówczas traci zaufanie do całej szkoły i żadne zabiegi wychowawcze nie odbudują tego zaufania.
Metoda oddziaływania przez zespół może być najbardziej skuteczną metodą wychowawczą. Należy jednak przede wszystkim doprowadzić do tego, aby zespół zajął się pod kierunkiem wychowawcy sprawami organizacji wychowania. Zespół musi czuć się współodpowiedzialny za wychowanie, a nie być tylko wykonawcą zleceń wychowawcy. Jeśli zaistnieje taka sytuacja, że zespół będzie pełnił tylko rolę wykonawczą, bez udziału w decydowaniu o organizacji wychowania, to może powstać drugi nurt działania realizowanego przez młodzież, do którego wychowawca nie będzie miał wstępu i ten nurt może niweczyć wszystkie wspaniałe założenia wychowawcy.
Bardzo wysokie osiągnięcia wychowawcze przez oddziaływanie zespołu (kolektywu) na jednostkę miał Antoni Makarenko. Oddziaływanie kolektywu na wychowanka było tak skuteczne, że najbardziej wykolejone jednostki radykalnie zmieniały swoje zachowanie. Ze swego niewłaściwego postępowania wychowanek nie tłumaczył się przed wychowawcą czy kierownikiem kolonii, ale przed radą specjalnie do tego powołaną. Do rady wchodzili jego koledzy, którzy go znali i wiedzieli o jego wadach czy słabościach charakteru. Rady nie można było oszukać, bo ona była dobrze poinformowana. Kolektyw miał duży wpływ na wychowanków, co nie znaczy, że każdego można było zmienić. Były takie przypadki, że zmian nie uzyskano i trzeba było wychowanka usuwać z komuny. O jednym takim przypadku opowiada A. Makarenko w V tomie ?Dzieł”.
Jeden z wychowanków ?popełnił wielkie przestępstwo; w czasie wyprawy obowiązuje nas dyscyplina wojskowa; na parowcu w obecności przedstawicieli Związku Radzieckiego znieważył całą komunę, uderzył słabszego kolegę. Wysadziliśmy go na ląd, teraz on nas nic nie obchodzi, niechaj go poprawia kto chce, on i tak przez całe życie nie zapomni tej nauki. On się już poprawił, ale chcemy, żeby w komunie nawet wtedy, kiedy my ją opuścimy wszyscy o tym pamiętali”. I chociaż odeszli z komuny starzy wychowankowie, przyszli nowi i kiedy poruszono sprawę bijatyk, wychowankowie pamiętali, że w Jałcie wysadzono jednego z parowca.
W zespołowym wychowaniu nie chodzi o wychowanie jednego usuniętego wychowanka, ale o cały zespół, który powinien być coraz bardziej scementowany. Zespół kształtuje wiele pożytecznych postaw, wyrabia właściwy stosunek do wykonywanej pracy, której nie traktuje się jako kary, lecz jako wspólne dobro, pracy wykonywanej wspólnie dla zespołu, a nie dla jednostki (wychowawcy, kierownika itp.). Zespół oddziałuje na świadomość swoich członków, na potrzebę ochraniania wspólnego dobra, poszanowania mienia społecznego i wspólnoty zespołu. Pod wpływem zespołu ulega zmianie stosunek jednostki do nauki traktowanej nie jako instrument do osiągnięcia lepszego stopnia, czy odrobienia obowiązku, o którym inni przypominają. Nauka staje się bezpośrednią wartością dla ucznia, uczy się on aby dużo umieć, mieć lepszą orientację w złożonościach otaczającego świata i lepiej go poznać. W zespole jednostka czuje się bezpieczna, ma zapewnioną pomoc kolegów, może na nich liczyć w każdej trudnej sytuacji. Dzięki temu dobrze się czuje w zespole i nie chce go opuścić. Ale nie tylko jednostka korzysta z warunków jakie stwarza jej zespół, sama również wnosi wkład do prac zespołu, podejmuje zadania, które ma wykonać zespół, realizuje jego cele. Zespół ma więc większy wpływ na jednostkę niż wychowawca. Przebywa razem z zespołem, podejmuje z innymi zobowiązania i ustala normy obowiązujące członków zespołu. Postępowanie całego zespołu musi być zgodne z obowiązującymi normami społecznymi, bo w przeciwnym razie może stać się czynnikiem demoralizującym.