Wzrasta procent narkomanów. Obraz zmienił się w stosunku do tego, co było parę lat temu, kiedy policja notowała używanie narkotyków wyłącznie w miejscach spotkań młodzieży, na przykład w dyskotekach. Ostatnio rewizje w domach wykazały, że użycie narkotyków i hodowla konopii indyjskich zdarzają się częściej, a ludzie związani z tym procederem są starsi.
Wielu dorosłym przez całe życie nigdy nie zaproponowano narkotyku i nie spotkali się oni z żadnymi narkomanami. Mają szczęście. Autorka zna wielu młodych ludzi między szesnastym a trzydziestym rokiem życia, którzy wyszli z dobrych, chrześcijańskich rodzin i którzy są obecnie uzależnieni, z niewielką nadzieją na wyleczenie.
Może się zdarzyć, że na spotkaniu towarzyskim ktoś dla żartu czy eksperymentu zaproponuje innym narkotyk lub (jeszcze gorzej) potajemnie doda go do czyjegoś picia czy jedzenia. Pewien pracownik uniwersytetu powiedział mi ostatnio, że nawet wśród wykształconych ludzi nadużywanie narkotyków stanowi w pewnych grupach poważny problem.
Istnienie takiego stanu jest alarmujące. Przemysł narkotykowy staje się ogromny, a widok młodych narkomanów na ulicach był nieznany kilkadziesiąt lat temu.
Nikt chcący uchodzić za dobrze wychowanego chrześcijanina nie wpadnie w nałóg, który jest przestępstwem i którego końcowe rezultaty są tak zatrważające. Przyzwoity obywatel uważa, iż każda informacja o sprzedaży narkotyków powinna być przekazana policji.