ZNACZENIE ZNAJOMOŚCI PSYCHOLOGII DLA PIELĘGNIARKI

Znajomość psychologii potrzebna jest każdemu, kto ma do czy­nienia z człowiekiem. Psychologia dostarcza wiedzy o człowieku, o jego pragnieniach, dążeniach, niepokojach, przeżyciach oraz o tym, jak postępować z nim, aby podnieść jego samopoczucie lub osłabić napięcia emocjonalne. Pielęgniarka ma do czynienia z czło­wiekiem znajdującym się w specjalnych warunkach, bo chorym. Jest on często odsunięty od środowiska, w którym poprzednio przebywał, od pracy zawodowej, od kontaktów towarzyskich i życia społecznego. W wielu przypadkach chorzy swój stan prze­żywają bardzo silnie, czują się zagrożeni, mają wiele obaw o swo­ją przyszłość, o wszystko, co jest im drogie, a co mogą utracić przez przedłużającą się chorobę lub jej konsekwencje. Człowiek chory to taki, u którego zostały zaburzone w swoim funkcjonowa­niu mechanizmy regulacyjne zarówno somatyczne, jak i psy­chiczne.

Jeżeli przyjmiemy, że pielęgniarstwo jest systemem działania zapobiegającym zaburzeniom mechanizmów regulacji wewnętrz­nej i zewnętrznej człowieka oraz pozwalającym na reedukację lub kompensację z zaburzonych mechanizmów, to znajomość psycho­logii okazuje się bardzo potrzebna. Pielęgniarstwo swoje działa­nie realizuje przez organizację opieki pielęgnacyjnej, którą jest optymalny dobór środków, zapewniający prawidłowe funkcjono­wanie jednostki i pozwalający na reedukację zaburzonych tuncji.

Pielęgniarstwo zajmuje się pielęgnowaniem, które polega na takim postępowaniu, aby zapewnić choremu jak najkorzystniejsze Warunki w powrocie do zdrowia, do poprawnego funkcjono­wania w sytuacji często zupełnie innej niż przed chorobą. Czło­wiek po leczeniu szpitalnym powracający do środowiska domo­wego, nie czuje się pewny swoich możliwości. Już sam fakt, że był chory, odczuwa jako pewnego rodzaju dyskwalifikację, a otocze­nie zarówno domowe, jak i zawodowe często inaczej odnosi się do tego, który chorował, niż do tych, którzy są zdrowi i nigdy nie chorowali. Człowiek przeżywa swoją chorobę i jej skutki dosyć długo, nie może powrócić do równowagi i poprawnego funkcjo­nowania w swoim środowisku.

Jeszcze gorzej wygląda sprawa z osobami po amputacji kończyn, które nie tylko odczuwają ograniczenia w dotych­czasowej sprawności fizycznej, ale również zdają sobie sprawę z tego, że stali się kalekami. Muszą rezygnować z upragnionego zawodu, nie chcą się przekwalifikować na zawód będący koniecz­nością uwarunkowaną nową sytuacją, a nie osobistymi pragnie­niami. Z wielu spraw rezygnują, wiele czynności nie jest im do­stępnych, a oni nie chcą się przyznać do przegranej i jak mogą, tak maskują swoje kalectwo. Dla otoczenia też są inni i tę inność często brutalnie im się przypomina, nie rozumiejąc ich tragedii.

Osoby, które przebyły zawał mięśnia sercowego, też muszą rezygnować z niektórych przyzwyczajeń i cięższych prac niewskazanych ze względu na ich stan serca. Mogą działać w warunkach wyznaczonych przebytą chorobą, powinni zrozu­mieć tę konieczność i podporządkować się jej. Musi jednak być ktoś, kto im taktownie wyjaśni potrzebę zmiany ich działalności i zachowania się, wpłynie na to, aby akceptowały nową sytuację i dostosowały się do niej.

Żeby móc skutecznie działać na te osoby, należy dobrze poz­nać ich stan przeżyć emocjonalnych, spowodowany zagrożeniem związanym z przebytą chorobą. Należałoby zatem dobrze poznać ten dział psychologii, który dotyczy emocji i ich wpływu na za­chowanie się człowieka. Tylko wtedy będzie można skutecznie pomagać chorym i wyleczonym, kiedy pozna się przyczyny ich niepokojów, depresji, zagrożeń, a w tym właśnie pomaga psycho­logia. Działanie na chorych powinno być takie, aby odzyskali równowagę psychiczną i mogli poprawnie funkcjonować w no­wych warunkach, przy ograniczonych możliwościach, które zmieniła choroba.

Z tego co zostało wyżej podane, nie należy wnioskować, że trzeba się zajmować tylko osobami po amputacji i zawale mięśnia sercowego. Taki wniosek byłby błędny, a podane powyżej infor­macje należy traktować tylko jako przykłady, gdyż chory na każdym oddziale jest równie niespokojny o swoją przyszłość spowodowaną chorobą. Każdy chory hospitalizowany czy prze­bywający na leczeniu w domu, jest wyeliminowany z normalne­go życia społecznego i zawodowego oraz z realizacji dalszych swoich planów. Nie jest pewny, czy powróci na swoje dawne sta­nowisko, czy nie będzie nawrotu choroby, myśli o śmierci i nie­doli swoich bliskich, gdy go zabraknie. Należałoby mu pomóc nie tylko w powrocie do zdrowia fizycznego, ale również do zdrowia psychicznego, do równowagi psychicznej, okazać mu troskę, żeby nie miał przekonania, że nikt już się nim nie intere­suje. Jeśli chory leczony jest w domu, należałoby przekonać jego najbliższych o konieczności postępowania z chorym serdecznie, zajmowania się nim troskliwie, niezależnie od tego, czy jest on spokojny czy dokuczliwy. Chorzy często są dokuczliwi, bo cho­roba nie zawsze pozwala im na przychylny stosunek do zdrowych, którzy niczym nie są ograniczeni.

Bardzo poważną sprawą jest opieka pielęgnacyjna nad ludźmi starymi i niedołężnymi fizycznie. To specjalna grupa i nie tylko dlatego, że została wyeliminowana z normalnego życia społecznego, ale dlatego, że w ich świadomoś­ci tkwi przekonanie o nieprzydatności, a nawet o tym, że zawa­dzają niepotrzebnie młodym i zdrowym. Są to ludzie najczęściej załamani, żyjący w depresji i stresie, jakby na marginesie życia, nie dający sobie rady z sytuacją w jaką zepchnęła ich starość. Żyją często osamotnieni, zapomnieni i gorzko przeżywają swoją dolę. Okazanie im serdeczności, zainteresowania, udzielenie po­mocy, zmienia ich nastawienie do życia, stosunek do otoczenia i do siebie samego. Nabierają przekonania, że mogą jeszcze spro­stać wielu wymaganiom życiowym, przestają myśleć o tym, że są starzy, zaczynają się interesować życiem bieżącym. ?Spokojna starość” nie zawsze bywa spokojna, najczęściej jest w niej wiele niepokoju, goryczy, rozżalenia prowadzących do załamania psy­chicznego. Znajomość psychologii pozwala na organizowanie ta­kich środków oddziaływania, które mogą osłabiać działanie czyn­ników niepożądanych i źle wpływających na ludzi starych.

Można by podawać wiele przykładów na poparcie stwierdze­nia potrzeby znajomości psychologii przez pielęgniarki. Rola pie­lęgniarki polega na współdziałaniu z człowiekiem potrzebującym pomocy, którego nie należy traktować wyłącznie jak tworu fi­zycznego, ale trzeba pamiętać o tym, że ma on również psychikę, wywierającą duży wpływ na jego zachowanie. Ucząc się psycho­logii poznajemy mechanizmy wpływające na zachowanie się jednostki, na jej reakcje, przeżycia, pragnienia i dążenia.

W oddziaływaniu na chorego nie należałoby stosować taniej pociechy, czy namawiać go do pogodzenia się ze swoim stanem, bo on właśnie buntuje się przeciwko temu. Nie należy również przekazywać mu zdawkowych informacji, że wszystko będzie dobrze, że właściwe zabiegi otrzyma w swoim czasie. Chory po to przychodzi na leczenie, aby powrócić do zdrowia i wszystko, co nie umacnia go w tym oczekiwaniu, nie jest akceptowane. Oczekiwani chorego są bardzo ważne i aby móc skutecznie od­działywać na niego, trzeba wiedzieć, co on przeżywa, obserwo­wać jego reakcje i umieć wyciągać z nich wnioski, a do tego potrzebna jest znajomość psychologii.

Należałoby odpowiedzieć jeszcze na pytanie, czemu stroną psy­chiczną chorego ma się zajmować pielęgniarka, a nie psycholog lub lekarz. To wynika z pełnionych przez nią funkcji. Opieka pie­lęgnacyjna polega na pełnym zajęciu się chorym, a nie tylko na wykonaniu zabiegu. Chory reaguje po ludzku i potrzebuje społecz­nych kontaktów, a te może mu zapewnić tylko pielęgniarka. Le­karz zajmuje się tylko jednostką chorobową i na niej koncentruje się jego uwaga. Lekarz o przygotowaniu ogólnomedycznym staje się coraz większą rzadkością, a w placówkach lecznictwa zam­kniętego już się go nie spotyka. Chorym opiekują się i leczą spe­cjaliści, którzy mają określone swoją specjalnością zakresy dzia­łania i żaden z nich nie jest w stanie zająć się chorym w całości. Specjalizacja „jest właściwym etapem rozwoju medycyny i nie można jej hamować. Specjaliści znacznie więcej wiedzą o cho­rym, ale sam chory stał się przedmiotem określanym wskaźnika­mi liczbowymi. Być może w niedalekiej przyszłości lekarze zacz­ną się posługiwać maszynami elektronowymi, które na podsta­wie zebranych informacji i wiadomości zakodowanych w swojej pamięci będą stawiały diagnozę, a zadaniem lekarza będzie do­starczenie wyczerpujących danych, a potem leczenie.

Chory jednak, przed podjęciem decyzji, chce się poradzić.ko­goś obiektywnego. Z osobami z najbliższego otoczenia rodzinne­go nie zawsze może^rozmawiać, bo często wpadają w panikę i za­miast pomóc denerwują i przeszkadzają. Taką osobą obiektywną jest pielęgniarka, która zna chorego, wie, co mu grozi i jak go poinformować o jego sytuacji. Ona też może najskuteczniej wpły­wać na jego psychikę i wyjaśnić mu sytuację jaka go czeka.

Niezależnie od tego, czy wchodzi to w zakres działania danego pracownika, czy nie, każdy kto ma do czynienia z człowiekiem, powinien poznać jego psychikę. Czy można sobie wyobrazić rzeź­biarza nie znającego materiału, z którego rzeźbi jakiś przedmiot. Przecież od rodzaju materiału zależy dobór środków działania, w tym przypadku w postaci narzędzi. Sprawa z człowiekiem jest jeszcze bardziej złożona i czy można mówić o skutecznym od­działywaniu na niego, nie znając go dobrze? Dobre poznanie psy­chologii pozwoli na taki dobór środków działania, za które będą nam wdzięczni pacjenci oddani pod naszą opiekę.

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.